wtorek, 30 września 2014

Na wschód z Andrzejem Stasiukiem

Na co dzień jesteśmy zapatrzeni przede wszystkim na zachód. Interesuje nas, co się dzieje w wielkim świecie, często staramy się być tacy, jak oni, dążymy do tych samych standardów. Oczywiście nasz kraj obecnie przechodzi proces szybkiej regresji cywilizacyjnej i putinizacji na wschodnie wzorce za sprawą zmian na najwyższych urzędach państwowych. Daleko nam jednak do wschodu, jaki opisuje Stasiuk. Dla niego wschód to raczej cała koncepcja mentalna, coś nawet jeszcze szerszego, od koncepcji cywilizacyjnej nie jest w stanie zrozumieć jej człowiek, który nigdy na wschodzie nie był. Autor książki właśnie wraca z kolejnej swojej podróży, którą zaczął na rodzinnym Podlasiu, małym wschodzie, a potem już tylko zagłębiał się dalej w bezkresne stepy, gdzie człowiek nie czuje się panem świata, jak w naszych zachodnich miastach, ale małą, nic nie znaczącą drobiną we wszechświecie. Jego wojaże nie zatrzymują się bynajmniej na naszych bliższych sąsiadach. Te same tęsknoty, ten sam strach i ta sama pustka tylko się powiększają, kiedy z Ukrainy przejeżdża do Rosji, by trafić do Mongolii i wreszcie do Chin. Z każdym krokiem wschód staje się coraz mniej swojski i przekształca się w twór zupełnie dla nas obcy, dziwny, ale równocześnie intuicyjnie znajomy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz