sobota, 28 marca 2015
Z wielkiego miasta na głęboką prowincję
Ronnie Miller jest typową dziewczyną z wielkiego miasta, konkretnie z Nowego Jorku. Ma zaledwie siedemnaście lat. Przed trzema laty jej rodzina została rozbita, kiedy ojciec odrzucił życie wielkomiejskie, nie chciał kontynuować kariery i przeniósł się do małego miasteczka na głębokiej prowincji. Jest tam prostym pianistą i działa w komitecie budowy miejscowego kościoła. Ronnie wini go za rozpad całej rodziny i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Nie utrzymują żadnych kontaktów, nawet nie rozmawiają ze sobą. Aż do czasu. Przychodzi lato i matka wysyła Ronnie razem z jej młodszym bratem na wakacje do ojca. Zapowiada się, że będzie to czas wyrwany z jej życiorysu. Co można robić w takim prowincjonalnym miejscu? Nie ma tam przyjaciół, nie ma nocnego życia, nie ma modnych sklepów. Najgorsze jeszcze przed nią? Zobaczymy. Małe miasteczka też mają swój urok, chociaż trzeba go odkrywać, ponieważ nie jest on aż tak oczywisty, jak mogłoby się wydawać. Podkreślmy, że bynajmniej nie jest to książka tylko dla młodzieży.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz